Kuba Andrzejczak trenuje lekkoatletykę i jego koronną dyscypliną jest skok w dal. W trakcie swojej kariery juniorskiej zdobył łącznie 10 złotych medali mistrzostw Polski, wicemistrzostwo Polski seniorów w trójskoku, wicemistrzostwo Europy juniorów oraz ósme miejsce na mistrzostwach świata juniorów. Teraz trenuje i studiuje na stypendium w Stanach Zjednoczonych (na Florida State University), a aktualnie jest tuż po operacji kolana i w tym sezonie będzie się rehabilitował. O radzeniu sobie z kontuzjami i nastawieniu opowie nam Kuba następnym razem. Dzisiaj zdecydowaliśmy się porozmawiać z nim na temat jego kariery dwutorowej.
Blog Startowy: Chcielibyśmy, żebyś opowiedział nam o łączeniu treningów ze studiami. Jak to wygląda w praktyce? Co jest w tym trudnego, a co pomaga?
Kuba: W systemie od stycznia do maja, kiedy trwał normalny semestr, mój dzień wyglądał mniej więcej tak: pobudka o 8:30, śniadanie, zajęcia od 9:30 do 13:30 (obiad pomiędzy), potem szybko przejść przez cały kampus (ok. 15 minut), żeby zdążyć na trening o 14. Zazwyczaj trenujemy dwie godziny, ale zawsze przed i po musimy przyjść do tzw. Training Room’u, żeby się porządnie rozgrzać z fizjoterapeutami, dostać zabiegi, a po treningu wejść do wanienki z zimną wodą, porozciągać się lub dostać masaż. Kończę więc trening o 17, idę zjeść kolację, umyć się i wieczorem zazwyczaj mam korepetycje z przedmiotu, w którym nie czuję się najpewniej – oczywiście uczelnia za to płaci. Po korepetycjach wracam do domu, uczę się około 2-3 godziny i idę spać zazwyczaj o północy. Teraz jednak, kiedy jest tzw. Summer School, czyli “mini semestr” od maja do końca czerwca, wstaję około 6:30, mam zajęcia od 8 do 11, potem przerwa, idę coś zjeść, na rehabilitację i do biblioteki, albo na główny plac poczytać, pouczyć się albo poobijać i od 15:30 do 17 są kolejne zajęcia. Na koniec kolacja i.. nauka. Co w tym trudnego? Myślę, że to połączenie trening-nauka czasami może być mordercze, chodzi mi głównie o zmęczenie. Moja codzienna nauka w tym okresie styczeń-maj to było ok. 8 godzin dziennie, a były i noce gdzie mało się spało. Dodając do tego 3 godziny ciężkiego treningu – czasami wstawałem rano i chodziłem po kampusie jak Biali Wędrowcy z Gry o Tron. Mówiłem sobie wtedy “dobra, dzisiaj nie dotykam już książek i muszę zluzować.”. Co do pytania, co mi w tym pomaga, to odpowiedź jest jedna – ambicja.
Blog Startowy: Myślisz, że warto aby profesjonalny sportowiec starał się również studiować i rozwijać inne zainteresowania? Dlaczego?
Kuba: To raczej pytanie retoryczne. Człowiek, który przestaje się rozwijać umysłowo nie jest raczej godnym wzorem do naśladowania, a sportowcy przecież takimi powinni być. Myślę, że główny problem z niektórymi ludźmi jest taki, że bardzo często poprzez osiągnięcie sukcesu i bycie ponad innymi w jednej dziedzinie zaczynają mieć poczucie, że są też ekspertami w innych obszarach. Sam jestem tego dobrym przykładem. Kilka lat temu powiedziałbym wszystko na każdy temat i kłóciłbym się, że mam rację, bo byłem przecież mistrzem Polski młodzików – jak ktoś śmiał mieć inną opinię niż ja? Z tego, co można zobaczyć w mediach polskich i zagranicznych, sportowcy niestety mają tendencję do wypowiadania się na tematy, o których nie mają pojęcia. Tak buduje się stereotyp niedouczonego sportowca. Studia same w sobie na pewno nie są rozwiązaniem tego problemu, ale pomagają zobaczyć rzeczy z innej perspektywy. Moim zdaniem, w przypadku sportowców z dyscyplin niszowych studia są czymś ważnym, choć na pewno nie koniecznym, bo nie powinno się studiować na siłę. Jest to jednak alternatywa na wypadek kontuzji podczas kariery lub czegokolwiek, co nam ją przerwie. Do tego rozwój m.in. w dziedzinach biologii, psychologii, marketingu, czy kierunkach związanych z biznesem zdecydowanie mogą pomóc w tym, co podczas i po karierze. Poza tym sportowcy z tych niszowych dyscyplin (m.in. lekkoatletyka) czasami nie mają pieniędzy, żeby trenować – nie mówiąc już o zapłaceniu za współpracę z psychologiem czy ekspertem od budowania marki w social media. Dlatego ważne jest, żebyśmy sami znali się na tych dziedzinach. Jak? Nauka to jedno z wyjść, można to zrobić poprzez studia, kursy lub samemu.
Blog Startowy: Patrząc w przyszłość – jak widzisz siebie za 5 lat, a jak za 10? Co planujesz?
Kuba: To dobre pytanie. Przede wszystkim patrzę na swoją przyszłość, tę za 10 lat, nie pod względem sportowym, a raczej naukowym/biznesowym. Najpierw jednak chciałbym, żeby świat zobaczył, że ten chłopak z nazwiskiem nie do wymówienia na podium w Tokio jest z Polski. Sport jest dla mnie jednocześnie pasją i kluczem, który otworzył i wciąż otwiera bardzo wiele możliwości. Gdybym 5 lat temu został zapytany, gdzie widzę siebie za 5 lat, to ludzie zaczęliby się śmiać, a w sumie to wielu się śmiało – bo ja otwarcie mówiłem o swoich marzeniach. Teraz powiem tylko tyle, że za 10 lat od teraz widzę się bardzo wysoko. I na pewno nie skończę swojej kariery na 8.02m i nauki tylko na tym uniwersytecie.
Blog Startowy: Co byś poradził innym sportowcom w Twoim wieku lub młodszym, dążącym do profesjonalnej kariery zawodniczej?
Kuba: Wykorzystujcie wszystkie możliwości, jakie daje Wam sport i cieszcie się tym, co robicie. Zacznijcie eksploatować organizm jak najpóźniej. Uważajcie na ludzi, którzy są przy was, kiedy wygrywacie, bo najprawdopodobniej nie będzie ich, kiedy zaczniecie przegrywać. Nie patrzcie na opinie innych, no i róbcie to, co jest najlepsze dla waszej kariery, nie dla innych. A, no i dbajcie o swoje ciało!
Dziękujemy bardzo za rozmowę!
Zachęcamy do obserwowania Fanpage’a oraz VLOG’a Kuby, na którym możecie się sami przekonać, jak wygląda studiowanie i trenowanie w Stanach: tutaj obejrzycie pierwszy odcinek.
Dodaj komentarz