Wywiad na weekend: Motywacja, nastawienie i odwaga Marii Andrejczyk

Maria (Maja) Andrejczyk jest lekkoatletką, a jej koronną dyscypliną jest rzut oszczepem. Reprezentowała Polskę na Igrzyskach Olimpijskich 2016 w Rio, podczas których zajęła czwarte miejsce z minimalną stratą (3 cm) do brązowego medalu. Od tamtej pory życie Mai nabrało rozpędu i dużo się wydarzyło. W rozmowie dla Blogu Startowego opowiada o swoich doświadczeniach i wyciągniętych wnioskach. Na dole wywiadu znajdziesz komentarz psychologa sportu, Julianny Czapskiej, podsumowujący najważniejsze wskazówki od Mai.

Wywiad

Blog Startowy: Cześć Maju! Podobno lubisz, jak tak się zwracają do Ciebie przyjaciele 🙂 Jesteś Olimpijką w rzucie oszczepem. Do tego podczas eliminacji na IO pobiłaś rekord świata, a końcowo zajęłaś czwarte miejsce z minimalną stratą do medalu. Chyba nikt się nie spodziewał takich sukcesów. Jak wspominasz te Igrzyska w Rio? Czy byłaś przygotowana na taki obrót spraw?

Maja: IO w Rio to dla mnie piękne wspomnienia. Ogromny sukces, którego faktycznie się nie spodziewałam, choć wiedziałam, że na dużo mnie stać. Byłam gotowa do walki, pewna siebie, a jednocześnie nieprzygotowana na tak ogromny wydźwięk mojego sukcesu w mediach i wśród kibiców. Jestem bardzo wdzięczna za te chwile. Mam ze sobą ogromny bagaż doświadczenia, dzięki któremu jestem teraz dojrzalszą zawodniczką.

BS: Ostatnio udzieliłaś bardzo osobistego wywiadu Michałowi Chmielewskiemu dla portalu Onet Sport*. Opowiadasz w nim o zmianach, jakie zaszły w Twoim życiu właśnie po Rio. Przez jakiś czas media bardzo żywo się interesowały Twoją osobą, Twoimi wynikami, ale też życiem prywatnym, jednak gdy wyniki się pogorszyły i okazało się, że masz poważną kontuzję barku, to łatwo się od Ciebie odsunęły. Wspominasz, że rok 2017 dał Ci dużo do myślenia i był bardzo ciężki. Czy mogłabyś nam opowiedzieć więcej o tym, co się działo?

Maja: To prawda, zainteresowanie było duże, ale taka właśnie jest praca dziennikarzy. Był to dla mnie i moich bliskich “dziki” okres. Jednak z biegiem czasu wszyscy się uspokoili. Przyszedł nowy sezon przygotowawczy, nowe cele, nowa, ciężka praca i zupełnie nowa dla mnie rzecz – kontuzja barku i zabieg. Trudny okres, który traktowałam jako swoje wyzwanie. Walczyłam dzień za dniem, pracowałam w bólu i w uśmiechu, przy wsparciu i w samotności. Wytrwałam, jestem silniejsza – fizycznie i psychicznie, gotowa podjąć nowe wyzwania.

BS: Jak sobie radziłaś z tym wszystkim, co Ci pomogło?

Maja: Najbardziej pomogło mi wsparcie bliskich: rodziców, chrzestnego, braci, trenera, chłopaka i przyjaciółek. To dzięki tym osobom przetrwałam naprawdę wiele. Zagrzewała mnie do walki również moja motywacja, moje cele i ambicje, które nieprzerwanie są duże i z dnia na dzień coraz mocniej ich pragnę. Zawieszanie poprzeczki wysoko pozwala mi na bardziej obiektywnie i krytyczne ocenianie swoich postępów, dzięki czemu cały czas idę do przodu.

BS: Podkreślasz w rozmowach, że dzięki temu, co się wydarzyło, wracasz do sportu dużo mocniejsza psychicznie i fizycznie. Na czym polega ta nowa siła i skąd ją czerpiesz?

Maja: Każde nowe doświadczenie bardzo mocno odciska się na naszej psychice i tylko od nas zależy, jaki będzie jego wydźwięk. Zawsze patrzę pozytywnie na każdą nowość, która pojawia się w moim życiu. Myślę, że właśnie takie nastawienie jest kluczem do powrotu na światowy poziom.

BS: Na podstawie swojego doświadczenia, co byś poradziła innym sportowcom, którym mogą się przytrafić podobne historie do Twojej?

Maja: Najważniejsze, by nie tracić wiary w siebie. Wierzę, że to co nas spotyka jest zaplanowane, jest po coś, pojawia się z jakiejś przyczyny i działa w konkretnym celu. Trzeba dać czasem ponieść się fali, która nieustannie nas ciągnie. Czasem lepiej zrobić krok w tył, aby nabrać rozpędu i z podwójną siłą uderzyć ponownie. Każdy sportowiec trenuje, bo ma marzenia… W trakcie ciężkich chwil, warto je sobie przypomnieć. Warto wiedzieć, po co się zaczęło trenować i gdzie chce się zajść. I niech to brzmi nawet bajkowo, ale marzenia to najlepsza motywacja do tego, żeby pokazać światu ile mocy mamy w sobie. Tylko my możemy pokazać swoją wartość. Trzeba jednak pamiętać, że za marzenia nie rozdają medali. Dlatego najwyższy czas spiąć tyłek i wziąć się do roboty. Ciężka praca to najlepsza droga na szczyt.

BS: Dziękujemy Ci bardzo za wywiad. Trzymamy mocno kciuki za Twój cierpliwy i wytrwały rozwój kariery sportowej!

Komentarz psychologa sportu – Julianny Czapskiej

Maja przez ostatnie dwa lata przeszła bardzo krętą drogę w swojej karierze sportowej. Ma dopiero 22 lata, a już widać, że wyciąga ze sportu wiele istotnych lekcji życiowych. Dużo mówi o zbieraniu doświadczenia, traktowaniu nowości i trudności jako wyzwania oraz stawaniu się coraz silniejszą osobą (psychicznie i fizycznie). Chciałabym zwrócić uwagę na trzy ważne tematy, które porusza.

Motywacja

Przekazując rady innym zawodnikom, Maja wspomina, że każdy sportowiec zaczyna od marzeń i warto sobie o nich co jakiś czas przypominać. Rzeczywiście, osobom dążącym do mistrzostwa bardzo pomaga posiadanie wymarzonego celu. Posiadanie wizji tego, do czego się zmierza wraz z odpowiedzią na pytanie: “dlaczego, tak bardzo chcę to osiągnąć” – są solidnym fundamentem zapobiegającym kryzysom motywacyjnym. Będąc pewnym/pewną, na czym Ci zależy i z jakich powodów, rzadziej będziesz miewać wątpliwości. Natomiast nie odpuszczanie żadnego treningu, pracowitość i pełne zaangażowanie staną się oczywistością.

Nastawienie

Kolejną, bardzo pomocną rzeczą w rozwijaniu kariery sportowej jest posiadanie odpowiedniego nastawienia. Ogromną szkodą jest podejście oparte na unikaniu porażek, o czym pisaliśmy niedawno. Wydaje się, że Mai to na szczęście nie grozi. Traktowanie każdej nowości w sposób pozytywny świadczy o tym, że Maja jest świadoma bycia w ciągłym procesie uczenia się. W sporcie każde doświadczenie się liczy i cały czas się rozwijasz. Dzięki temu każda trudność jest wyzwaniem. I za każdym razem, kiedy się jej podejmujesz, robisz krok w kierunku osiągnięcia sukcesu.

Odwaga

Trzecia ważna lekcja życiowa kryje się w wypowiedzi Mai, gdzie mówi o tym, że “Czasem lepiej zrobić krok w tył, aby nabrać rozpędu i z podwójną siłą uderzyć ponownie”. Potrzeba wysokiej świadomości, zdecydowania i dużej odwagi, żeby potrafić to zrobić. Wszyscy popełniamy błędy lub miewamy pecha czy nieszczęśliwy wypadek. Kiedy zaakceptujesz ten fakt, to z opisanymi powyżej nastawieniem oraz motywacją możesz podbić świat. Tego życzymy Mai 🙂 Tobie oczywiście również. Powodzenia!

*Wywiad Michała Chmielewskiego z Marią Andrejczyk znajdziesz pod tym linkiem: https://sport.onet.pl/lekkoatletyka/maria-andrejczyk-sie-nie-spieszy/jqee5pk?utm_v=2&utm_medium=nitro&utm_campaign=allonet_nitro_new&srcc=ucs&utm_source=sport_viasg.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *